czwartek, 23 maja 2013

Bo w oczach tkwi siła duszy.


Obudziłam się na dźwięk dzwonka do drzwi. Uniosłam głowę i poczułam ból rozchodzący się po całych plecach. Spanie na kanapie wcale nie było dobrym pomysłem. Chwyciłam się za kark i spróbowałam go rozmasować. Rozejrzałam się szybko po pokoju. Wczoraj miałam na prawdę niezły wieczór - skomentowałam w myślach leżące na ziemi części zdjęć niczym układanka, puzzle. Słysząc kolejny dzwonek i pukanie do drzwi niechętnie wstałam i nadal rozmasowując kark machinalnie otworzyłam drzwi. Kto by się spodziewał. Kasandra… Tutaj? Przez głowę przebiegła mi fala myśli, a na twarzy za pewne fala emocji. Zmierzyłam ją od dołu do góry, zastanawiając się czego może u mnie szukać. Czyżby szanowny Andrew znalazł sobie już jakąś inną? A ona biedna myślała, że to wszystko będzie trwało wiecznie? Jej czekoladowe oczy nie mówiły wiele. Zazwyczaj myślałam, że tak już po prostu jest. Później okazało się, że ta pustka oznacza to co ma się w sercu bo końcu to  ” w oczach tkwi siła duszy “. Właśnie rozchyliła wargi, ale zanim wydobył się z nich jakikolwiek głos zamknęłam jej przed nosem drzwi. U mnie… Nie ma już dla niej miejsca. Lub przynajmniej na razie, nie mogę jej tego wybaczyć. Nie potrafię. To za dużo. 
Oparłam się o drzwi i zsunęłam na sam dół siadając po turecku. Nie idę na uczelnie… Nie mam siły. Wiem, że będzie też mnie tam szukać. Zawsze tak robiła gdy się pokłóciłyśmy. Mimo jej pustki w sercu dobrze ją znałam. W końcu była moją najlepsza przyjaciółką. Podkuliłam nogi i oparłam rękę na kolanie jednej z nich, by podeprzeć głowę. Zza drzwi usłyszałam cichy głos.
- Wiedziałam, że będziesz w domu, bo pamiętam twój plan zawsze we wtorki zaczynasz później. Wcześniej jakoś na prawdę nie miałam czasu. Problem z kawiarnią - zaczęła się tłumaczyć, dlaczego dopiero teraz postanowiła do mnie przyjść. Szczerzę myślę, że po prostu się bała. Bała się odrzucenia. Tego, że potraktuje ją tak jak to właśnie zrobiłam. - Annie, proszę Cię. Chciałabym tylko z Tobą porozmawiać. Wyjaśnić Ci to wszystko. Przeprosić. Chcę by było tak jak dawniej. - problem w tym, że ja nie chciałam żadnych wyjaśnień. Chciałabym cofnąć się w czasie i zauważyć kiedy to się zaczęło. Kiedy zaczęło ich tak ciągnąć ku sobie. I co ja wtedy do cholery robiłam. Tak jak dawniej? Czy ona wie, że już nic nie będzie tak jak dawniej?!  - Kochana, no… przecież wiesz, że to nie nasza wina. Tak po prostu wyszło - usłyszałam jej głośne, pełne żalu westchnienie. Żałowała, że nie powiedzieli mi wcześniej, to podobno Andrew z tym zwlekał. Bawiło go mieć dwie dziewczyny na raz? Możliwe. Ale dla mnie to nie było zabawne. Cały obraz przed pokoju zaczął mi się rozmazywać. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach z prędkością spadających kropel deszczu, przy ogromnej ulewie. Szkoda, że były słone, pełne żalu i goryczy. Może przyszła tylko usłyszeć jak zaczynam dławić się własnymi łzami, a następnie przekazać dobrą nowinę panu Jones. O nie. Zacisnęłam usta i zamknęłam powieki. Postanowiłam, że nie ruszę się dopóki panna Red nie ulotni się spod moich drzwi. - Proszę zadzwoń do mnie. Ja.. Ja na prawdę chcę wszystko naprawić. Wierze, że nam się uda. Zadzwoń. - zdążyłam się uspokoić. Usłyszałam jak odchodzi, jej kroki oddalały się z każdą kolejną łzą pojawiającą się na moim policzku. 
Wstałam ręką przetarłam policzki i ruszyłam najpierw do kuchni, czym prędzej przejrzałam wszystkie szuflady w poszukiwaniu zapałek, a kiedy w końcu je znalazłam ruszyłam z powrotem do salonu. Zgarnęłam wszystkie przedarte zdjęcia w jedną stronę chwytając w rękę jedyne, które wciąż pozostało w całości. Usiadłam na kanapie, przez chwilę z zaciętą miną wpatrywałam się w nasze roześmiane twarze.A później nie zastanawiając się dłużej odpaliłam jedną z zapałek. 

 *

Obudził się, przetarł ręką zaspane oczy i spojrzał na dziewczynę leżącą obok niego. Oddychała równomiernie, więc miał pewność, że śpi. Jej zielone oczy były nadal przymknięte, gdy wstał z łóżka i biorąc swoje rzeczy, na palcach przeszedł do łazienki. Wykonał poranne czynności, a sen, który nawiedził go dziś w nocy powoli zaczął przekazywać urywki z obrazów. Piękna dziewczyna o turkusowych oczach, złotych splątanych włosach i z delikatnym, szczerym uśmiechem na twarzy. Widział jak jej pełne wargi wymawiają jego imię, a w piękny oczach przez chwilę dostrzegł prośbę. Oparł się o umywalkę i już wiedział, skojarzył skąd ją zna. 
Wczoraj.Wpadła na niego przed uczelnią i prawie powaliła na ziemię. Mimowolny uśmiech wkradł się na jego twarz. 
Tylko dlaczego wydawała mu się taka znajoma? Zmaraszczył brwi, zastanawiając się przez parę minut i pochwili już wiedział, Oliwia miała jej zdjęcie, ona jest kolejna. A dziś ukazała mu się we śnie wołając go po imieniu. Już od wczoraj nie potrafił przestać o niej myśleć. Ciągle siedziała w jego głowie, ale jej oczy nie były tak iskrzące się jak we śnie, tylko smutne, pełne bólu.
Jego zielonooka wspominała coś, że przeżyła rozstanie. Rozstanie, i to wcale chyba nie takie łatwe jak na początku mogło się  wydawać. Przypomniał sobie jej zapach, przymykając na chwilę oczy i schylając głowę. To dziwne, nigdy przedtem nie był w stanie zapamiętać zapachu dziewczyny, kobiety. Jednak tym razem było inaczej. Była taka piękna nawet gdy była smutna. Uważał, że źle postąpił wczorajszego dnia. Mógł z nią zostać chodź jeszcze przez chwilę. Oliwia wybaczyłaby mu gdyby spóźnił się jeszcze troszeczkę. Zawsze mu wybaczała. 
Tylko nie wybaczyłaby mu tego z kim się spotkał. Jednak to było nieważne, teraz i tak czuł, że mimo iż podał Annie numer ona nie zadzwoni do niego. Nie będzie miała tyle odwagi by porozmawiać z kimś kogo tak na prawdę wcale nie zna. Westchnął ciężko, to będzie bardzo trudna sprawa - pomyślał. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze i ujrzał brunetkę która położyła dłoń na jego ramieniu, uniosła jedną brew ku górze. Pokręcił przecząco głową dając jej znak, że wszystko jest w porządku i nie ma się niczym martwić. No… Prawie. Uznał, że nie wybaczy sobie jeśli nie dowie się co ze złotowłosą dziewczyną. Już zaczął snuć wobec niej plany i zastanawiając się jak namówić Oliwię, by jednak nie zgadała się na wykonywanie tego zadania. Usłyszał dźwięk dzwonka, przeprosił na chwilę zielonooką, która wyszła zaraz za nim ruszając do kuchni i zabrał telefon z szafki w pokoju. Nieznany numer, wszedł z powrotem do łazienki i zamknął się na klucz. Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha. Nie zdążył nic powiedzieć, a już usłyszał cichy głos
- Zayn?         

*

Po dwóch godzinach bezcelowego włóczenia się po domu usiadłam przy stole w kuchni z kubkiem gorącej czekolady i z milionami bijących się myśli. Nawet nie posprzątałam do końca bałaganu w salonie, ale to chyba była najmniej ważna rzecz w tym momencie. Czy postąpiłam dobrze zamykając Kasandrze drzwi przed nosem i uciekając od rozmowy z nią? Teraz już nie byłam niczego pewna. Zaczęłam bawić się do połowy pustym kubkiem. I zauważyłam parę cyferek jakotako jeszcze widocznych na swojej ręce. Zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć skąd one się tam w ogóle wzięły. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe, ale ignorując je pomyślałam tylko - Ah tak… Zayn, chłopak na którego niechcący wpadłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i położyłam go na ceracie wbijając w pamięć numer. Mówił, że jeśli będę chciała pogadać to mogę zadzwonić. Ale czy powinnam? Pewnie ma jakieś swoje sprawy, ważniejsze od spraw dziewczyny której nie zna. Dopiłam czekoladę, wstałam i umyłam kubek. Ciągnęło mnie ciągle do telefonu, ale nie mogłam miałam sprawić sobie jeszcze większy ból, gdy spojrzę w jego oczy. 
Annie, potrzebujesz tego – szepną jakiś głos w mojej głowie, złapałam szybko za telefon i nie wiele myśląc wybrałam jego numer. Odebrał, cisza w telefonie sprawiła, że przez chwilę nie wiedziałam kompletnie co powinnam powiedzieć, a jedyne co przyszło mi na myśl to
- Zayn? - odchrząknęłam by mój głos był silniejszy i lepiej słyszalny. Kto by pomyślał, że rozstania odbierają głos. Zaczęłam być wściekła na siebie, że do niego zadzwoniłam i bawiłam się kantem ceraty. To przecież nawet nie ma sensu, pewnie zaraz się rozłączy gdy już mnie skojarzy, albo podał fałszywy numer.
- Annie! Zadzwoniłaś, coś się stało? - zapytał z troską, a na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. To miło gdy ktoś się o ciebie troszczy. Potrząsnęłam głową, co ty dziewczyno wyrabiasz?
- Nie… Tak… Właściwie to sama nie wiem. - usłyszałam swój głos i westchnęłam cicho. Co ja mam mu właściwie powiedzieć? Trzeba było nie dzwonić. Brawo za pomysłowość!  Żeby dzwonić do nieznanego faceta. Idiotka.
- Chcesz się spotkać? - zapytał z nadzieją? Czy ja to dobrze wyczuwam? A może już przez to wszystko źle odczytuje sygnały i wszystko inne? Tak to jest na pewno to. Czy chciałam się spotkać… Nie wiem. Nie wiem czego chciałam, ale jeśli już do niego zadzwoniłam i zawróciłam mu głowę to może powinnam już się zgodzić. W końcu po to miałam dzwonić. Przytaknęłam głową, a zaraz potem przypomniałam sobie, że przecież rozmawiamy przez telefon. 
- Tak, chce. - powiedziałam dość stanowczo, aż sama się zdziwiłam. A zanim zdążył wybrać jakiekolwiek miejsce, sama zaproponowałam po prostu park niedaleko uczelni o dwunastej trzydzieści. Żadnej kawiarni, żadnej! Zgodził się. Nadusiłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefonem na kanapę. Co ja zrobiłam? Czy to możliwe, że zrobiłam to z powodu braku bliskiej osoby? Tęsknie za Jones’em i próbuje znaleźć kogoś kto pozwoli mi o tym zapomnieć, kogoś kto wygląda podobnie jak on i zachowuje się podobnie? Nie potrafię go wymazać z pamięci zwykłą gumką do mazania, ani szmatką od kurzu. I szukam jakiegoś innego światełka w tym wszystkim, a jednak tak podobnego. Tylko czy ten wybór podchodzi pod mózg czy pod serce. Czy zmusiło mnie do tego to, że jego oczy i głos…
Oh, Annie ale sobie bałaganisz. 


Czy ja źle piszę, czy to wy jesteście niezłe w domysłach? (oczywiście nie co do zadzwonienia do Zayna)
Dziękuje za miłe słowa! :) 
Każdy komentarz nawet krytyczne jeśli takowe by się pojawiły, wywołują uśmiech. Bo to na nich można się uczyć. 
Jeśli nie do jutra, to do soboty! :3x

5 komentarzy:

  1. Ochach? Nie oczach? No może ja się nie znam na tytułach po prostu ;3 Nie dziwię się Annie, że zamknęła byłej najlepszej przyjaciółce drzwi przed nosem. Nie należy wchodzić do tej samej rzeki wa razy czy jakoś tak i pakować się z powrotem w taką przyjaźń. Yes! Jest spalone zdjęcie, yup ;3 No i będzie spotkanie z Zaynem, nie mogę się doczekać! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jasny gwint, faktycznie! hahahaha
      Dziękuje, że zwróciłaś uwagę! :)x

      Usuń
  2. Kocham ;0 dziś przeczytałam wszystkie rozdziały! Jestem zachwycona :)) fabuła jest bardzobardzobardzobardzo ciekawa, opowiadanie wydaje się inne niż wszystkie te które do tej pory czytałam z udziałem członków 1d. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. jezu wreszcie się spotkają, ale się cieszę ! Kc

    OdpowiedzUsuń
  4. zajrzałam na tego bloga i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie żałuję. wszystko jak tak bardzo ciekawe i interesujące, że rozdziały pochłonęłam z prędkością światła. jestem niesamowicie ciekawa, co wydarzy się w kolejnych częściach!
    należę do osób, które uwielbiają happy endy i wprost nie cierpią, gdy w opowiadaniu jest za dużo dramaturgii. preferuję gdy jest sielanka i wszystko idzie po mojej myśli :)
    oczywiście zaczynam obserwować tego bloga, bo historia jest bardzo wciągająca.
    przepraszam też, że dopiero teraz przeczytałam i komentuję, bo linka podałaś mi już wcześniej, ale naprawdę nie miałam czasu. zajmowałam się tłumaczeniem rozdziału u siebie :)

    pozdrawiam
    @anitka_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
    http://the-marriage-and-baby-project-pl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń