Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, podziwiałam jego profil kiedy uważnie wpatrywał się w drogę. - No dobrze, może to nie jest tak piękne miejsce jak ty czy ja - odwrócił na chwilę głowę, łapiąc mnie na przypatrywaniu się, uniósł do góry brwi w rozbawieniu. Poczułam jak się czerwienie - ale mam nadzieję że ci się spodoba - mrugnął okiem i swój wzrok z powrotem skierował na ulicę. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam za swoje okno, przez chwilę wiercąc się w fotelu. Wzięłam głęboki wdech, w samochodzie Zayna pachniało nim tak bardzo, że aż zakręciło mi się w głowie, oparłam ją i przymknęłam oczy. Wszystko dzieje się tak szybko, jutro będzie mijał dopiero tydzień od kiedy się poznaliśmy. Czy można ufać osobie, którą poznało się tydzień temu? Nie wiem, ale coś wciąż przyciągało mnie do Zayna nieprzerwanie i to nie była tylko czysta ludzka ciekawość, to było coś jeszcze, coś czego sama do końca nie potrafiłam nazwać. Przez chwilę pomyślałam o Kass i Andrew'ie, ciekawe co teraz robią? Czy dobrze się bawią? Beze mnie? Wypuściłam powietrze ze świstem, mimo tego co zrobili trochę za nimi tęskni, byli ze mną zawsze, może... Może powinnam się z nimi spotkać? Chociaż raz, tak tylko by wszystko wyjaśnić. Muszę się chyba przespać z tą myślą. To nic złego jeśli chce im wytłumaczyć, iż mimo bólu i tęsknoty, która wciąż przewraca się we mnie nie chce mieć z nimi do czynienia. Podparłam głowę ręką i znów wyjrzałam przez okno, nawet nie zwróciłam uwagi kiedy szare domy i brudne ulicę zamieniły się w las.
- O czym myślisz? - przerwał ciszę nie odrywając wzroku od drogi, uśmiechał się pod nosem, przechyliłam głowę w jego stronę i uśmiechnęłam się. Jak to możliwe, że taki chłopak, mężczyzna siedzi obok mnie? Ostatnio wiele złego przytrafia się mnie, a Zayn?
- Annie? - Jest jak dobre światełko w pustym, ciemnym i zimnym tunelu. Obserwowałam znów jego profil, lekki zarost na jego twarzy, ciemne wesołe oczy, którymi na mnie spojrzał i uśmiech na pełnych wargach. Mimowolnie zakręciłam swoje blond włosy na palec wciąż patrząc na Zayna, dopiero kiedy odchrząknął potrząsnęłam głową.
- Co jest? - zapytałam, podnosząc głowę.
- Chyba odpłynęłaś - roześmiał się dźwięcznie, znów kierując wzrok na ulicę i zaciskając ręce na kierownicy. Zmarszczyłam brwi, cholera jeśli zauważył, że odpłynęłam to zauważył zapewne że znów mu się przyglądałam. Położyłam swoje dłonie na piersiach i mruknęłam ciche przepraszam w jego stronę. Źle, źle nie mogę wciąż tak na niego patrzeć i zachwycać się. Zayn nie jest zwierzęciem tylko człowiekiem, Annie. Skarciłam się w duchu.
Samochód zatrzymał się, wyjrzałam przez okna, ale wokół nas znajdowały się tylko drzewa. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi i aż podskoczyłam na siedzeniu, na miejscu Mailka nikogo nie było. Szybko odpięłam swój pas, chciałam otworzyć swoje drzwi jednak zamiast uchwytu dotknęłam ciepłej, dużej dłoni. Przełknęłam ślinę, czując budzące się motyle w brzuchu. Delikatnie, zachęcając pociągnął mnie w swoją stronę więc wygramoliłam się z auta, przez przypadek uderzając głową o dach. Syknęłam z bólu chwytając ją i pocierając bolące ręce. Zayn złapał mnie za rękę i odciągnął od głowy, tylko po to by ułożyć na moich włosach swoje usta, dając leczniczy pocałunek. Przymknęłam na tą chwilę oczy i uśmiechnęłam się, zrobiło mi się strasznie ciepło kiedy trzymał mnie za ramiona i przytulał. Czułam się tym razem bezpiecznie i było to wspaniałe uczucie znajdować się w jego ramionach.
- Zaaayn - jęknęłam przeciągle, potykając się już chyba o setny korzeń pod moimi nogami. Bolało mnie wszystko, dosłownie każda część ciała wprawiona w ruch wywoływała ból. Szliśmy już chyba ponad dwie godziny, odpadały mi nogi i traciłam humor. Chłopak odwrócił się, a ja wpadłam na niego nie zauważając tego.
- Już prawie jesteśmy na miejscu, naprawdę jesteś tak zmęczona? - przytaknęłam głową, cofając się o kilka kroków. Bliskie kontakty z Zaynem powodują dreszcze i przyjemne ciepło, nie wiem czy to dobre, nigdy wcześniej tego nie czułam. Andrew to była ostoja spokoju, nigdy nie czułam przez niego motyli w brzuchu, ciepła może czuje się to tylko wtedy kiedy przychodzi do nas do drzwi i puka prawdziwa miłość. Związałam swoje włosy w luźny kucyk i opuściłam ramiona wzdłuż tułowia, spojrzałam na niego biorąc głęboki oddech, zbliżył się do mnie te kilka kroków które ja się cofnęłam i odwrócił się plecami do mnie.
- Dalej - odezwał się po chwili. Stałam wciąż wpatrując się w niego jak ugina nogi i czeka zapewne, aż wdrapie się na niego.
- Zayn, nie bądź śmieszny - odezwałam się wymijając go.
- Mówiłaś, że wszystko cię boli - to prawda, bolało, ale czy wykorzystywanie Zayna, będzie dobre? Zagryzłam wolną wargę, ale w końcu brak siły wziął górę i wdrapałam się na jego plecy. Mocno chwycił mnie za uda, przez co pisnęłam cicho bo nie spodziewałam się że tak szybko wstanie. Oplotłam jego szyję kładąc swoją głowę na jego idealnie ułożonej fryzurze. Zachichotałam cicho wyobrażając sobie jak będzie wyglądać po tym gdy postawi mnie na ziemię. Zaciągnęłam się powietrzem, ale do moich nozdrzy dotarł też zapach wymieszany z papierosami. Uśmiechnęłam się, to był zapach który otulał mnie swoją przyjemną aurą i pozwalał chociaż na minutę oderwać się od rzeczywistości.
- Jesteśmy już na miejscu Koocię, zeskakuj - usłyszałam jego głos i nachylił się bym mogła swobodnie zejść. Otrzepałam niewidzialny pyłek ze spodni i podniosłam na niego wzrok mówiąc dziękuje. Uśmiechnęliśmy się do siebie i dopiero później zauważyłam niewielki drewniany domek. Byliśmy na jakiejś górze w środku lasu, powoli robiło się ciemno, rozejrzałam się dookoła. - Chodź - złapał mnie za rękę i splótł nasze palce razem ciągnąć za sobą. Z ciepłem rozlewającym się w brzuchu podążyłam za nim na tył domu
- O co chodzi ? - zapytałam marszcząc brwi. O zaczynało być znów podejrzane, ale strach dławiłam w środku siebie. Patrzyłam na niego, usiedliśmy na trawie obok siebie, delikatnie objął mnie w tali przysuwając do siebie. - Spójrz, widziałaś kiedyś piękniejszy zachód słońca?
- Oliv? - zapytał drżącym głosem jeden z poddanych przez telefon.
- Tak?
- Oni są razem... Razem - Victor podkreślił wyraźnie słowo, przełykając ślinę.
- Kogo masz na myśli? - spytała spokojnie, przechadzając się po pokoju.
- Zayna, Zayna i Annie.
P R Z E P R A S Z A M ! ! !
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze nie dodawałam komentarzy ale nie miałam neta, a z fona nie moge dodawać komentarzy ;/ Z rozdziałami jestem na bieżąco ;] Ten blog jest jednym z lepszych jakie czytałam ! Rozdział świetny <3 mam nadzieje, ze dodasz za niedługo next ! <3
@aww_paulaaa
Koocie.
OdpowiedzUsuńwiesz co lubie w tym opowiadaniu? to że tak bardzo utożsamiam sie z Annie. wiesz, ta cała moja sytuacja z Andrzejem i takie tam.
Olivia jest głupia.
i co oni kombinują??
ten pierwszy tekst Zayna boski! serio :D
OdpowiedzUsuńscena w lesie, skojarzyła mi się ze Zmierzchem i jakoś nie mogłam wyrzucić tego z głowy.
czyżby Malik zamierzał być romantyczny? hmm, lubię to!
a końcówka? o nie! to nie może się wydać!
pozdrawiam xo
@anitka_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
http://the-marriage-and-baby-project-pl.blogspot.com/