Gdy weszłam do parku zauważyłam go siedzącego na ławce, zatrzymałam się na chwilę. Zastanawiam się znów czy to w ogóle jest dobry pomysł. Może nie powinnam tu przychodzić. Odwróciłam się energicznie na pięcie i ruszyłam w drugą stronę. Nie to jest bardzo zły pomysł. Zwilżyłam czubkiem języka wargi oddalając się od parku.
- Annie! - usłyszałam za sobą jego dźwięczny głos i zerknęłam przez ramię widząc jak truchta w moją stronę. Pojawił się przede mną chwytając mnie delikatnie za ramiona, moje serce zaczęło bić szybciej, a przez moje ciało przebieg dreszcz. - Wszystko w porządku? - przytaknęłam głową uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Przysunął się bliżej i objął mnie ramionami na powitanie, zastygłam przez chwilę nie wiedząc co zrobić, ale zaraz przytuliłam go równie mocno.
Co ja sobie wyobrażam? Że dzięki temu wszystkiemu będzie mi naprawdę lepiej? Naiwna. - To dlaczego zawróciłaś ? - uniósł mój podbródek do góry próbując złapać mój wzrok, na moich policzkach ukazały się, na szczęście jeszcze mało widoczne wypieki. Westchnęłam cicho, tak by się uspokoić, a chłopak stojący na przeciwko mnie odsunął się minimalnie. Czyżby zauważył jak bardzo źle na mnie działa? Czy to aż tak widać, czy może mam to nawet na twarzy wypisane? Oczywiście zaraz obok słów frajerka, rozkochaj w sobie i rzuć.
- Tak jakoś wyszło. - wzruszyłam ramionami, dając mu tym też znak, by mnie puścił. Czułam się na prawdę niekomfortowo gdy obca mi osoba była tak blisko mnie. Po prostu zawsze mam problem z zawieraniem nowych znajomości, jestem nieufna i nieśmiała, a teraz? Nawet ludzie, których znam tak wiele lat okazali się nie warci ani jednej minuty, ba sekundy które im poświęciłam. Spuściłam głowę, przełykając ślinę. Mamy rozmawiać o sprawach prywatnych z osobą której kompletnie się nie zna? Podobno, tak słyszałam, że łatwiej rozmawia się z nieznajomymi, może to gdzieś w środku wciąż mną kierowało.
- Chodź przejdziemy się co Ty na to? - zapytał spoglądając na mnie kątem oka, a uśmiechając się próbował chyba dodać mi otuchy jak i powiedzieć, że tak na prawdę nie ma się czego bać.
Kostki domina uderzyły jedna po drugiej i upadły na ziemię. Ja nie mam siły tego ratować, nie mam siły walczyć. Mi nic innego nie pozostało jak strach i brak zaufania, które pojawiały się dookoła mnie. A Ty? Popatrzyłam na niego, wlepiłam swoje tęczówki w jego oczy. Kolejny dreszcz spowodowany głębią jego oczu, przepłynął jak potok po moim ciele, a potem przyjemne ciepło rozlewające się w moim podbrzuszu. Wzdrygnęłam się, ale nie rozpłakałam. Jesteś jakiś inny. Odwróciłam tylko wzrok i wzięłam głęboki wdech. Nie mam siły walczyć, ale nie zaszkodzi właściwie gdy spróbuje. Powinnam spróbować, kto nie walczy nie wygrywa. Może chociaż wygadanie się kompletnie obcej osobie w czymś pomoże.
- Tak pewnie. - zaczęłam powoli iść rozglądając się dookoła. Dlaczego? Dla zbicia czasu. Kompletnie nie wiedziałam co mam powiedzieć, czy zacząć, czy lepiej nie. Okolice znałam właściwie na pamięć, przecież była obok mojej uczelni. Nie przychodziłam tu często ani z Kasandrą ani z Andrew’em. Oboje nie przepadają za zielenią - kolorem nadziei. Właściwie po co ich znów wspominam? Sama sobie sprawiam problemy, może to ja jestem największym problemem tego świata. Przygryzłam dolną wargę praktycznie do krwi, następnie czując na sobie przerażające spojrzenie chłopaka, oblizałam je i zaczęłam
- Może powiedz mi najpierw coś osobie? - nie spojrzałam na niego, zaczęłam tępo wpatrywać się w drogę przed nami. Nie chciałam zaczynać od razu swojego tematu, może gdy go poznam poczuje się ciut swobodniej. Schowałam zimne ręce do kieszeni od spodni i zmrużyłam delikatnie oczy.
- O sobie mówisz… - zaczął się zastanawiać. A gdy z kolejne słowa wypłynęły z jego ust, dźwięk który przypominał o tym, że wcale się nie znamy całkowicie zanikł. Miałam wrażenie, że znamy się od wielu, wielu lat i myślę, że on również. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy jakie nam przychodziły do głowy. Czasem przekrzykiwaliśmy się nawzajem jak małe dzieci. Mieliśmy tyle wspólnego. Nawet zaczęliśmy żartować! No dobra właściwie on zaczął, ja przysłuchiwałam się uważnie, ale co najważniejsze - doprowadził mnie do łez. Tyle, że były to łzy wywołane napadem śmiechu, którego później nie potrafiłam opanować. Rozumiecie? Ktoś w końcu sprawił, że zapomniałam o tym wszystkim i naprawdę dobrze się bawiłam. A ja niby o czym miałam opowiadać zabawne historię, praktycznie całe życie spędziłam z osobami o który teraz nie chce słyszeć. Wiem, że właściwie, to o tym niby mieliśmy rozmawiać, bo z jego punktu widzenia potrzebna była mi rozmowa na ten temat, ale chyba wyczuł, że jak na razie nie ma takiego sensu. A po drugie o niebo bardziej wolałam rozmawiać na wszystkie inne tematy. Taka odskocznia od nawału tych wszystkich myśli, przecież niedługo mogłabym dostać nawet świra. Nogi prowadziły mnie same, Zayn nic nie mówił, pewnie nie przeszkadzało mu to, że ja wyznaczam kierunek naszego spaceru. Adrew nigdy mi na to nie pozwalał. Wypuściłam powietrze ze świstem, niestety ze złym wynikiem, bo brunet spojrzał na mnie unosząc brwi i zadał pytanie którego tak się bałam dzisiejszego dnia
- Opowiesz mi o tym co się ostatnio dzieje? - wiatr rozwiał moje włosy i musnął delikatnie moją twarz. Spojrzałam w górę i prosząc o coś co mogło by być wspaniałym pomysłem by jednak stąd uciec takim jak na przykład, przymknęłam na chwilę oczy… Deszcz! Tak, to jest to! Uniosłam do góry rękę i spadło na nią kilka kropli o który tak bardzo teraz marzyłam. Spojrzałam na Zayna i pokręciłam przecząco głową.
- Może innym razem - spojrzałam na niego wręcz błagalnie. - Dziś naprawiam swoje poczucie humoru - Uniósł głowę by spojrzeć w niebo, uśmiechnął się przenosząc wzrok z powrotem na mnie. - Knujesz coś? - zmarszczyłam brwi zastanawiając się co kombinuje, można było wyczuć to nawet w jego hipnotyzujących oczach. Nawet sprawa z nimi po tym spacerze jakoś się złagodziła, mogłam spokojnie w nie patrzeć, póki nie zaczynałam tonąć i czuć jak palą mnie policzki, lub co gorsza miękną mi kolana. Złapał mnie za nadgarstek, sprawiając że wyciągnęłam rękę z kieszeni i pociągnął delikatnie za sobą. Zanim się zorientowałam w ciszy i w ogromnej ulewie wróciliśmy w strony uczelni biegiem. Stanęliśmy przed znienawidzoną przeze mnie kawiarnią. Otworzyłam szerzej oczy zauważając dwie najmniej ważne teraz osoby, a może on ich zna, i chce mnie z nimi pogodzić? Mowy nie ma. Odwróciłam się nawet nie zauważając, że chłopak ciągle trzyma mnie za nadgarstek, poczułam się nieswojo. I nie dość, że moje włosy ubrania były mokre to jeszcze do moich oczu wkradła się ciecz, przynajmniej mieszały się z kroplami deszczu i było to mało zauważalne. Musisz być silna Annie! Pociągnęłam nosem.
- Wejdziemy? - usłyszałam tuż przy uchu, wzdrygnęłam się kiedy jego ciepły oddech delikatnie połaskotał moją skórę. Jego zapach przyprawił mnie o watę w kolanach. Spróbował jeszcze złapać mnie za rękę, ale wyrwałam ją z uścisku i czym prędzej ruszyłam do domu. O nie, nie mam zamiaru tam za żadne skarby, czy nawet Chiny wchodzić. Prychnęłam rozczesując mokre włos, zamknęłam oczy dalej brnęłam w tą wielką ulewę, która jak zaczynało mi się wydawać, nie miała zamiaru się skończyć. Po policzkach zaczęły mieszać się słone łzy ze łzami nieba. Nawet już później nie słyszałam jak chłopak wołał moje imię. Kompletnie wyłączyłam się na jakiekolwiek odgłosy, dlatego też nie słyszałam nadjeżdżającego samochodu.
Fajny :) Końcówka niezła!
OdpowiedzUsuńTak jak obiecałam przeczytałam i komentuje. I bardzo sie ciesze z tego powodu, że podałaś mi link do tego bloga, bo jest :
OdpowiedzUsuńN I E S A M O W I T Y !!! Masz dziewczyno talent i to ogromny, wszystko opisujesz idealnie. Mam prośbę mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach ? @aww_paulaaa
Pozdrawiam xoxo
pewnie, że mogę! :) Dziękuje Ci bardzo to miłe słowa :> A teraz wracam do Twojego bloga ;3
UsuńNie wiem co napisać, mam cię ciągle chwalić aż do znudzenia? :) Na słowa krytyki nie zasługujesz, a komplementy te same w każdym rozdziale ;3 Przyjemny w czytaniu post, ciekawe co teraz sobie pomyśli Zayn. Nie może odpuścić i jej zostawić przecież! Czas działać konkretniej :)
OdpowiedzUsuń@loudmint
Ty książki zacznij pisać <33
OdpowiedzUsuń@marta_097
o kurczę, ale szybko się skończył ten rozdział. jakiś taki króciutki mi się wydaje.
OdpowiedzUsuńjuż zaczynało było tak fajnie i wszystko się układać, a teraz pewnie będzie jakiś dramat. oby tylko kierowca tego auta na nią zatrąbił żeby się pospieszyła przechodząc przez ulicę czy coś! niech się wszystko ułoży, co?
no i oby Zayn sobie nie odpuścił i dalej starał się do niej jakoś dotrzeć.
mam do Ciebie pytanko :) Ty sama piszesz bloga czy go tłumaczysz? :D
pozdrawiam xo
@anitka_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
http://the-marriage-and-baby-project-pl.blogspot.com/
Bo jest króciutki w porównaniu z poprzednimi. Siedziałam, dziś żeby go trochę wydłużyć, ale już nie mogłam nic więcej dodać i taki został :)
UsuńNie, nie to nie jest tłumaczenie. Pisze sama, a wygląda jak tłumaczenie? O.o haha :)xx
pozdrawiam również! :D
nie, nie wygląda :) i nie wiem czemu, ale na początku byłam przekonana, że jest to tłumaczenie :)
Usuńkuuurcze no, nie informowałaś mnie i dopiero dzisiaj nadrobiłam wszystkie od 2 xd
OdpowiedzUsuńnie chce mi się pisac pod każdym rozdziałem, że jest cudowny i wgl hahaha, więc napiszę w tym jednym tylko :)
ogólnie to to opowiadanie jest przewspaniałe!! mogłabym cie komplementować bez końca, ale jeszcze ci sodówa do głowy strzeli :)))
dobra, a co do tego rozdziału, to po prostu aiudhniuwefnhuerwhaoerfhnrf *-* Zayn, sam w sobie jest taki omg, że ojacie haha i jeszcze twoje opisy...tak strasznie fajnie opisujesz, że no normalnie kocham cię i weź już chcę nowy rozdział, bo nie wytrzymam i nie zapomnij mi tweetnąc o nowym rozdziale ( @cornelia1dxxx jak coś :D )
końcówka rozdziału taka smutna..proszę cię, niech jej nic nie potrąci.. ale pewnie potrąci i trafi do szpitala i Zayn ją odwiedzi, co? Hah, dobra, czaderski rozdział
@cornelia1dxxx
:)xxx
Rozdział jeszt szuper. Kurde oczy mi się kleją R. nie napiszę jakiś cudów - wybacz, bo w 10000% na to zasługujesz. Cud, miód i orzeszki, a ja łapię się za kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuń:) x