wtorek, 21 maja 2013

Życie składa się ze spotkań i rozstań.


Przez odsłonięte okno do pokoju wpadło kilka promyków słońca, które zaczęły tańczyć po mojej twarzy sprawiając, że otworzyłam zaspane jeszcze oczy. Wyciągnęłam poduszkę spod głowy przyłożyłam ją do twarzy i przycisnęłam, przymykając powieki. W głowie przebiegła mi scena z kolejnym nudnym, dniem. Niestety, teraz moje weekendy, a nawet zwykłe dni nie wyglądają tak jakbym tego chciała, albo chociaż tak jak wyglądały kilka tygodni temu.
Czułam, że dzisiejszy dzień, będzie po prostu kolejnym, który będę mogła zaznaczyć do wyrzucenia, szkoda tylko, że w praktyce jest to niemożliwe. Wszystko będzie identyczne, tak jak te kilkanaście minionych już dni. Usiadłam po turecku i ułożyłam na miejsce poduszkę. Rozejrzałam się niechętnie po pokoju, gdy wpadły kolejne promienie słońca zmrużyłam delikatnie oczy, nie przerywając czynności. Sprzątanie nie zajmie mi wiele czasu. Z resztą i tak nie mam nic innego do roboty – oprócz wyjścia na uczelnie, mogę jeszcze pograć na gitarze, pośpiewać, tylko że to sprawia mi za dużo przyjemności, a teraz nie mam na to humoru. Tak naprawdę nie mam humoru na nic.
Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu, rozrzucone ubrania, gdzieś pomiędzy zeszyty, laptop i telefon – teraz i tak nie mogę posprzątać. Uczelnia ma pierwszeństwo. Niechętnie zwlokłam się z mojego ukochanego łóżka przecierając oczy, westchnęłam cicho próbując nie myśleć o niczym co sprawiłoby mi ten ogromny ból. Przygryzłam dolną wargę, przeczesując palcami włosy ruszyłam do łazienki biorąc po drodze t-shirt i czarne rurki. Szybko weszłam pod prysznic i pozwoliłam letnim kroplą wody swobodnie opadać na moje ciało. Następnie ubrałam się i spoglądając w lustro umyłam zęby, na końcu zajęłam się włosami. Ostatecznie i tak uznałam, że najlepiej będzie jeśli zostawię je rozpuszczone – jak zawsze.
Spojrzałam ostatni raz w lustro moje czerwone od płaczu oczy zapewne mówiły wiele, niestety co trzecią noc nie mogłam spać, wylewałam morze łez i pojawiły mi się okropne wory pod oczami, szybko spróbowałam je czymś ukryć. Ruszyłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Zauważając która już jest godzina z torbą na ramieniu i w starych, czerwonych trampkach wybiegłam z domu. Mam tylko pięć minut by dostać się na uczelnie.
Biegnąc ile sił w nogach  wcale nie zastanawiałam co dzieje się dookoła mnie. Gdy tylko przebiegałam przez ulicę trąbili na mnie kierowcy i krzyczeli w samochodach kiedy choć przez chwilę skierowałam swój wzrok w ich stronę. Uszczęśliwiona, że zostało mi jeszcze tylko parę metrów przymknęłam dosłownie na sekundę oczy… No dobra może więcej niż na sekundę, bo zanim je otworzyłam w padłam na kogoś z ogromnym impetem. Na szczęście owa osoba, a właściwie chłopak który na chwilę ukazał się moim oczom, złapał mnie za wymachujące ręce bym nie upadła na tyłek i pomógł utrzymać równowagę. Pisnęłam, przestraszona jego zachowaniem, ale dziękowałam mu w duchu, że udało mu się mnie złapać. Trochę speszona, zła na samą siebie ukryłam twarz pod blond włosami i nie patrząc na niego powiedziałam cicho
- Wybacz, trochę mi się spieszyło – uniosłam głowę pozwalając spojrzeć w jego głębokie brązowe oczy. Właściwie wcześniej nawet nie miałam kiedy mu się przyjrzeć w końcu nawet go nie zauważyłam, a później byłam zbyt zainteresowana tym by nie upaść.  
Kruczoczarne włosy były zaczesane do tyłu, prawdopodobnie dla efektu użył żelu lub zwykłego lakieru. Kilka tylko kosmyków opadało na jego twarz dodającemu jeszcze większego uroku jeśli było to możliwe. Jego pełne usta, ułożyły się w idealnym wręcz uśmiechu i ciemne czekoladowe oczy, otulone były czarnym jak węgiel wachlarzem rzęs i uważnie śledziły mój każdy ruch. Odwróciłam na chwilę wzrok to był błąd, że spojrzałam w jego oczy.
Moje serce zaczęło właśnie szaleć i poczułam jak stado motyli budzi się w moim brzuchu. Musiałam przyznać, że chłopak jest zabójczo przystojny. Zastanowiłam się krótką chwilę i dodałam znów cicho, ukradkiem spoglądając na niego – mam nadzieję, że nie jesteś zły. – usłyszałam melodyjny śmiech który sprawił, że delikatnie uniosłam brwi ku górze. Czy powiedziałam coś zabawnego? Pozwoliłam sobie unieść głowę i spojrzeć na niego.
- Nie oczywiście, że nie jestem zły. Takie piękne dziewczyny mogą na mnie wpadać codziennie. – posłał w moją stronę najpiękniejszy uśmiech jaki widziałam w ciągu kilku ostatnich dni. Naprawdę. Tak to jest gdy siedzi się w swoim domu i opłakuje zdradę chłopaka z jedyną i najlepszą przyjaciółką.  
Gdy chłopak wypowiedział słowa i uśmiechnął się w ten przepiękny sposób znów spuściłam na chwilę wzrok pozwalając by włosy znów zakryły moją twarz – czułam jak na moich policzkach ukazują się delikatne rumieńce. A tego nie chciałam za żadne skarby nie chciałam by nieznajomy to zobaczył. Nie lubiłam tego, zdarzało się że wyglądałam  identycznie jak pomidor.
- Dziękuje – wydukałam po chwili spoglądając na niego przelotnie i zdając sobie sprawę, że już pewnie całkowicie jestem spóźniona na zajęcia. Otworzyłam szerzej oczy, zwilżyłam wargi spojrzałam znów na chłopaka i uśmiechnęłam się tak szczerze na ile mogłam, po czym wyminęłam go szybko, zmierzając ku uczelni. Muszę się ogarnąć, muszę – zaczęłam powtarzać sobie w myślach mijając ludzi i ignorując uczucia które cicho szeptały bym tam została. Nie rozmawiaj ze nieznajomymi Annie, mama cię nie uczyła? Powtarzałam sobie jak mantrę.
-Hej, poczekaj! – usłyszałam za sobą krzyk a następnie poczułam jak ktoś kładzie rękę na moim ramieniu, powodując dreszcz. Wiedziałam, że to był on, fala ciepła która rozlała się po moim ciele nie mogła się mylić. A po drugie takiego głosu się nie zapomina, i kto inny mógłby to być? Wywracając teatralnie oczami, chcąc udać poirytowanie (choć jestem pewna, że wyszło mi to wręcz przeciwne lub co gorsza wyglądałam jak spłoszona mysz) odwróciłam się energicznie przez co tym razem to on prawie na mnie wpadł. Schował ręce do kieszeni od spodni, a ja zmieszana całą tą sytuacją spojrzałam na wymijających nas ludzi przypominając sobie po raz kolejny jak bardzo jestem już spóźniona na wykład. Westchnęłam cicho i przeniosłam swoje tęczówki na nieznajomego, uniosłam znacząco brwi. – Czy mogłabyś mi chociaż powiedzieć jak masz na imię i podać mi swój numer? – uśmiechnął się w tak zabawny sposób, chociaż w duchu śmiałam się w niebo głosy, to jednak na zewnątrz wcale nie było mi do śmiechu. Pokręciłam przecząco głową i odpowiedziałam jednym może nie do końca tak stanowczym jakbym chciała, ale jakże krótkim
- Nie – zastanowiłam się przez chwilę czując, że nie rozumie dlaczego tak właśnie mu odpowiedziałam. I z ogromną niecierpliwością czeka na jakiekolwiek wyjaśnienia, ale ja nie miałam na to czasu. Dla mnie było to jasne, nie podaje od tak swojego imienia i numeru. Zapewne stałam tu już z nim porządne pięć minut, jak nie więcej. Poprawiając torbę na ramieniu i unikając jego wzroku który jak właśnie zauważyłam był tak strasznie podobnego do Jones’a, przenosząc  ciężar swojego ciała z nogi na nogę dodałam – Annie – jednak chłopak wciąż stał i nie ma zamiaru się stąd ruszyć, a jego postawa mówiła o tym, że gdy ja się ruszę to i on, więc na sam koniec powiedziałam cicho wzdychając i odwracając się już powoli – zajęcia kończę koło piętnastej. – Właściwie nie wiem po jaką cholerę to powiedziałam, ale wiedziałam, że to go usatysfakcjonuje. Skąd? Nie mam bladego pojęcia, widocznie kobieca intuicja działa. Ruszyłam w stronę uczelni, trochę bojąc się, że chłopak może jest jakimś mordercą lub prześladowcą. Palant – pomyślałam jeszcze wchodząc przez drzwi - a ty nie jesteś lepsza - odezwał się inny głos w mojej głowie. Chciał znać moje imię, a nawet swojego nie raczył powiedzieć. Prychnęłam dość głośno i kilka osób stojących w korytarzu spojrzało na mnie ze zdziwieniem. Machnęłam na nich ręką idąc ku sali wykładowej próbując wyrzucić chłopaka z głowy, a podobno to miał być dzień jak każdy inny. Dlaczego ja to zrobiłam? Mogłam siedzieć cicho jak zawsze, iść przed siebie udając że wcale go nie słyszałam, że wcale nie położył mi ręki na ramieniu, przecież mogło tak być! Ale nie, ja musiałam poczuć coś co posunęło mnie w całkiem innym kierunku.

~

Zostawiajcie swoje tt, gg, blogi jeśli chcecie być informowani tak będzie nam wszystkim łatwiej :)
Mam nadzieję, że nie jest z tym rozdziałem aż tak źle! Piszcie wszystko co przychodzi wam na myśl!xx

6 komentarzy:

  1. Mogę już umrzeć bo chcę kolejny rozdzial. Hdhdndihhv

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezdara, niezdara, niezdara! :D Myślałam, że poda mu numer chociaż buta, a tu dupaaaa. Czekam sobie na kolejny rozdział z wielką niecierpliwością :) @lalalalaloveya

    OdpowiedzUsuń
  3. awww cudowny rozdział *-*
    tak świetnie opisujesz...te czekoladowe oczy, wachlarz rzęs..ahhh akjfdnhiurfc :D
    zgadzam się z poprzedniczką, mogła chociaż ten numer buta mu podać hahahaha XD
    czekam na następny :)xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne opisy <3 No w końcu znalazła się osoba, która nie bazuje wyłącznie na dialogach, jestem pod wrażeniem :) Annie za dużo analizuje, zupełnie jak ja, już wyskoczyła z mordercą i prześladowcą, ale to dziewczyna, więc nie ma co się dziwić ;) Dobra, zobaczymy co się stanie po wykładach. Czekam niecierpliwie na dalszą część c: x
    I nie ma błędów, czyli idealnie!

    @loudmint
    http://skip-the-sky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne <333 @marta_097

    OdpowiedzUsuń
  6. Trolololo :3 fajne @Kate098Kasia

    OdpowiedzUsuń